Kiedyś na swojej drodze spotkałam osobę, która miała dar przewidywania przyszłości, zaglądania w ludzką duszę, odkrywania tego, co nieznane. Wróżbita, jasnowidz, czarownik… nie ma znaczenia. Było to wiele lat temu. Rozmawiałam z nim przez chwilę. Najbardziej zapamiętałam zdanie: „Tobie te komputery i nowoczesna technika nie będą przynosiły szczęścia. Poczujesz je dopiero, jak zaczniesz szczerym sercem pomagać innym ludziom.”
Byłam wtedy na etapie rozpoczęcia studiów biznesowych i marzenia rodzące się w mojej głowie, rysowały obraz mojej osoby funkcjonującej w świecie Biznesu przez duże „B”. Chyba wtedy nie byłam gotowa na to, aby wsłuchać się w marzenia mojego serca. Lata mijały. Praca w korporacjach, znaczące stanowiska, aż w końcu własna firma. Było cudownie. Ale dzisiaj zastanawiam się czy szczęśliwie…?
Kiedy moje życie zaczęło się odmieniać: najpierw moja przemiana, potem wiele osób zaczęło wzorować się na mojej historii. Zaczęłam poświęcać temu coraz więcej czasu i zaangażowania, coraz więcej serca, entuzjazmu i zrozumienia. Potem program w TVN, który był krokiem milowym w mojej historii. Pozwolił pomóc jeszcze większej rzeszy ludzi.
Dzisiaj wiem. Spełniło się moje marzenie, które narodziło się w moim sercu.
To moje przeznaczenie.
Każdy dzień to kolejny element do mojej układanki. Każdy wnosi coś nowego lub umacnia to, co już mam. Jak wiele emocji otrzymuję. Czasami jest to relacja „czysto informacyjna”. Ale o wiele częściej jest nacechowana niesamowitymi emocjami. Czytam bardzo osobiste, intymne historie. I dziękuję Bogu, że pozwala ludziom obdarować mnie tak ogromnym zaufaniem. Niekiedy czytam listy kilka razy zanim odpiszę. Muszę uspokoić emocje.
Niektórzy radzą: „Złap dystans”. Ale ja dzisiaj nie potrafię tego zrobić. I zadaję sobie pytanie: „Czy chcesz się dystansować?” I czuję, że moje serce mówi: „Jeśli nie będziesz pomagać całym sercem, to ludzie nie dostaną od ciebie tego, co najważniejsze: zrozumienia, empatii, uczucia, że ty naprawdę jesteś z nimi i z ich problemem.”
No więc pytam: Czy to jest wielką sztuką nabrać dystansu, odsunąć się i nie angażować emocjonalnie? Jeśli nawet, to ja tego nie chcę.
Dużo opowiadam podczas spotkań z kobietami. Poruszam tematy wstydliwe, drażliwe i często takie, których normalnie ludzie nie zauważają. A ja obnażam świat osoby otyłej. Udowadniam, że te osoby nie są same… Jestem ja: praktyk i z pasji teoretyk. Całą teorię dopasowuję do psychiki osoby otyłej. Nie odwrotnie! Często płynął łzy… To dobrze. To są łzy, które oczyszczają. Tak wiele chciałam dać tym osobom. Ktoś podchodzi i dziękuje. Ktoś tylko mnie przytula, bo tego potrzebuje. Czuje, że doskonale rozumiem uczucia osoby z nadmiarem kilogramów.
Ktoś mówi, że dawno nie doświadczył takich emocji…
I są też osoby, które są otyłe… ale nie podchodzą do mnie. A wiem, że przyszły specjalnie na mój wykład. Nie podchodzą, bo nie są na to gotowe: na konfrontację moich głośnych słów ze swoją tuszą. Ja to rozumiem… Ale za kilka dni dostaję maila: „Pani Moniko, proszę mi pomóc. Na Pani wykładzie nie miałam odwagi podejść i mówić o moim problemie.”
Ty decydujesz, kiedy jesteś gotowa. Ja poczekam…